Minutki 20. kolejki

Do dwóch niespodzianek doszło w tej kolejce. Dotychczasowy lider i wicelider przegrali na własnych boiskach. O ile jeszcze stratę trzech punktów Górnika Polkowice na rzecz Stali Rzeszów można jakoś uzasadnić, o tyle wygrana Hutnika przy Bukowej rozpatrywana może być w kategoriach sensacji. Zobaczymy jak dalej będzie sobie poczynał zespół z Suchych Stawów pod wodzą nowego szkoleniowca.

Znicz Pruszków – Motor Lublin 0:1

Przyjezdni wyciągnęli wnioski z przegranego pojedynku w Grudziądzu i od pierwszego gwizdka grali bardzo uważnie. W zespole Znicza dopiero w 73. minucie pojawił się na boisku Owé Bonyanga, który w ubiegłym tygodniu sporo napsuł krwi obrońcom Wigier. Przez większość spotkania oglądaliśmy wymianę ciosów, aż wreszcie sprawy w swoje ręce (czy raczej nogi) wziął rezerwowy Piotr Ceglarz i po sprytnie rozegranym rzucie rożnym klasycznym centrostrzałem pokonał Piotra Misztala. Mecz może nie zapisał się złotymi zgłoskami w historii Motoru, ale dał ważne trzy punkty. W Pruszkowie za to powoli zaczynają bić na alarm.

Lech II Poznań – Sokół Ostróda 1:1

Całkiem żwawe zawody odbyły się w sobotnie popołudnie we Wronkach. Oba zespoły nastawione były dosyć ofensywnie, starając się grać wysokim pressingiem. W pierwszej połowie gole nie padły, choć Karol Żwir wybijał piłkę lecąca wprost do bramki, a dynamiczną szarżę Dawida Wolnego wyblokowali obrońcy na spółkę z Krzysztofem Bąkowskim. Wreszcie w 63. minucie w poprzeczkę huknął Sergiej Kriviec, a do odbitej piłki dopadł Jakub Karbownik i nie dał szans bramkarzowi gości. Zawodnicy Sokoła rzucili się do odrabiania strat, ale brakowało im nieco celności. Wreszcie w 94. minucie z prawego skrzydła piłkę wrzucał aktywny Sebastian Rugowski i jeden z defensorów zagrał piłkę ręką. Rzut karny na wagę jednego punktu pewnie wykorzystał Wolny.

Błękitni Stargard – KKS Kalisz 0:4

Ja pie***le, żyjemy! – bodajże przy trzeciej bramce dało się słyszeć taki okrzyk z okolic ławki rezerwowych gospodarzy. Niestety i było już za późno i gracze Błękitnych zupełnie nie żyli podczas tego meczu. Goście nie rozegrali może jakiegoś wielkiego meczu, ale bez litości wykorzystali niefrasobliwość w obronie gospodarzy. Przy pierwszej bramce Néstor Gordillo zdołał się obrócić i przymierzyć pomimo asysty aż trzech przeciwników. Przy drugiej Bartosz Sitkowski przewrócił wbiegającego w pole karne przeciwnika. Przy trzeciej nikt nie nadążył za dosyć statecznym przerzutem do Gordillo, a potem nie był w stanie zablokować lecącej do siatki piłki. Przy ostatnim golu nikt nie pokrył Tomasza Hołoty, który spokojnie dostał piłkę z rzutu wolnego stojąc na długim słupku i ustalił wynik spotkania.

Górnik Polkowice – Stal Rzeszów 1:2

Trener Janusz Niedźwiedź mówił przed spotkaniem, że jest gotów na wszystkie twarze Stali Rzeszów. Niestety chyba nie do końca tak było. Po początkowym badaniu sił piłkę na prawej stronie otrzymał Mariusz Sławek i mierzonym strzałem otworzył wynik tego meczu. Po zmianie stron kilka dogodnych sytuacji stworzyli Górnicy, ale dobrze między słupkami spisywał się Wiktor Kaczorowski. Gdy wydawało się, że remis wisi w powietrzu, odgonił go w 64. minucie Krystian Pieczara. Po chwili mogło być już 3:0 dla gości, ale z rzutu karnego pomylił się Piotr Głowacki. W ostatnim kwadransie gry kontaktowego gola zdobył głowa Ernest Terpiłowski, ale na więcej już nie pozwolili zawodnicy Stali.

Olimpia Grudziądz – Bytovia Bytów 0:0

Więcej z gry mieli gospodarze. Ba, nawet mieli doskonałą okazję do objęcia prowadzenia, ale strzał José Embaló z rzutu karnego obronił Adrian Olszewski. Mimo zmian w obu zespołach i walki do końca nikomu nie udało się zdobyć bramki. Warto odnotować powrót na boisko po kontuzji Joao Augusto.

Olimpia Elbląg – Wigry Suwałki 0:0

Oba zespoły stworzyły typowy mecz walki z tradycyjnym 0:0, choć niekoniecznie musiało skończyć się bez bramek. W pierwszej połowie Andrzej Witan obronił strzał Cezarego Sauczka, a w drugiej zatrzymał szarżującego Kamila Adamka. Gospodarze próbowali się odgryzać, ale także nie potrafili pokonać Hieronima Zocha.

GKS Katowice – Hutnik Kraków 0:2

Sytuacja wydawała się wymarzona dla gospodarzy. Górnik Polkowice oraz Wigry pogubiły punkty, a na Bukową przyjeżdżał ostatni zespół w tabeli. Nic tylko wygrać i złapać nieco oddechu na wiosnę. Tymczasem podopieczni Rafała Góraka pokpili sprawę. W 13. minucie z prawej strony zacentrował Mateusz Ozimek, a w polu karnym najwyżej wyskoczył Michał Kitliński i przyjezdni objęli prowadzenie. Nie była to jednak jedyna sytuacja gości w tej połowie. Hutnik radził sobie całkiem dobrze i w tyłach i w przodzie. W 52. minucie czerwona kartkę obejrzał Hafez, który starł się z Michałem Kołodziejskim. Ponoć opluł gracza GKS. Mimo gry w osłabieniu goście nie dali sobie wyrwać bezcennych trzech punktów, a co więcej podwyższyli na 2:0. W samej końcówce bowiem doszło do nieporozumienia pomiędzy Bartoszem Mrozkiem, a Zbigniewem Wojciechowskim. Nieporozumienia rodem z kaset VHS pt. „Piłkarskie jaja”. Kibiców GKS jednak raczej nie rozśmieszyli.

Skra Częstochowa – Śląsk II Wrocław 2:0

Nikt specjalnie nie kalkulował w tym spotkaniu, tylko postawiono na szybka, ofensywną piłkę. Już po pierwszej połowie powinna prowadzić Skra, ale przed przerwą, w doskonałej sytuacji źle przymierzył Dawid Niedbała. Na początku drugiej części na indywidualna akcje zdecydował się Adam Mesjasz i wyłożył piłkę idealnie do Daniela Pietraszkiewicza. W 71. minucie znowu błąd w obronie gości wykorzystał Titas Milasius, który dograł do Radosława Gołębiowskiego i było po meczu.

Pogoń Siedlce – Chojniczanka Chojnice 0:2

Padający śnieg i wiejący wiatr nie pomagał, zwłaszcza gospodarzom, lecz mimo to udało się obejrzeć bardzo fajny mecz. Oba zespoły, mimo niesprzyjających warunków atmosferycznych parły do przodu. Dominowała jednak Chojniczanka, po której nie było zupełnie widać trudów pucharowego spotkania rozgrywanego we środę. W 12. minucie, po rzucie rożnym, niezdecydowanie w szeregach obronnych wykorzystał Robert Ziętarski uderzając piłkę głową. Potem odgryźć próbowali się gospodarze, jednak Paweł Sokół bronił i czujnie i szczęśliwie. W 53. minucie, po szybkiej kontrze dwóch przeciwników zwiódł balansem ciała Szymon Skrzypczak i było po meczu.

Fot: Górnik Polkowice – biuro prasowe

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *