Przedligowe hity transferowe

Wiadomo, że solą okresów przygotowawczych są transfery. Czasami wpadnie jedna, dwie gwiazdki, czasem kilka meteorów. Jednak tej zimy do drugiej ligi trafiło kilka bardzo mocnych nazwisk. My skupiliśmy się na czterech.

Xawier Dziekoński (Garbarnia Kraków z Raków Częstochowa – wypożyczenie).

Ten młody zawodnik przyszedł na Ludwinów zapewne głównie po to, aby grać. W 2021 roku pojawił się na boiskach Ekstraklasy w barwach Jagiellonii, rozgrywając w sumie 28 spotkań na tym szczeblu. Latem 2022 roku przeniósł się do mającego mistrzowskie aspiracje Rakowa Częstochowa, jednak przez silną konkurencję w bramce głównie obserwował z boku udana jesień w wykonaniu podopiecznych Marka Papszuna. Jeszcze w styczniu mówiło się o przejściu młodego bramkarza do Kotwicy, ten jednak wylądował ostatecznie na Ludwinowie. – Jestem ciekawy drużyn oraz poziomu, jaki prezentują. Pierwsze wrażenia z pobytu w bazie treningowej Garbarni są pozytywne. Dobry stan boisk, przede wszystkim ich liczba i dobre miejsce do pracy – mówił po podpisaniu kontraktu dla klubowych mediów. – Wiem, gdzie przychodzę. Potrzebuje gry. Garbarnia to dobre miejsce do rozwoju i to jest najważniejsze – jasno określa swój cel Dziekoński.


Kacper Zych (GKS Jastrzębie z MFK Karvina)

Jeszcze sezon temu wydawało się, że wychowanek LKS Kończyce Małe będzie coraz częściej pojawiał się na ligowych boiskach w Czechach. Zych nieźle prezentował się podczas przygotowań do sezonu 2021/2022. Potem zagrał w ośmiu spotkaniach, w których zdobył jedną bramkę. Potem jednak jego zespół opuścił czeską ekstraklasę, a on sam grał coraz mniej. Nic dziwnego, że ten młody napastnik zaczął się rozglądać za nowym zespołem. Dosyć niespodziewanie padło na pobliskie GKS Jastrzębie. – Od dłuższego czasu marzyłem, żeby w końcu zagrać w Polsce i bardzo się cieszę, że wszystko się pozytywnie zakończyło i trafiłem do GKS-u Jastrzębie – mówił sam zawodnik na łamach oficjalnej strony Klubu po podpisaniu kontraktu. Można odnieść wrażenie, że Jastrzębie będzie jedynie przystankiem w dalszym rozwoju Kacpra, który w czterech sparingach zdobył trzy gole.

Adam Frączczak (Kotwica Kołobrzeg z Korony Kielce).

Widać, że odchodzący powoli na ligową emeryturę Frączczak powrócił w swoje rodzinne strony, chcąc pomóc Kotwicy w awansie na zaplecze ekstraklasy. Pomysł wydaje się dobry, bo nie jest to jeszcze zawodnik wyeksploatowany, do tego związany z regionem w zasadzie przez całe życie. Wiadomo, miał on swoje problemy, ale jeszcze jesienią zagrał w 9 spotkaniach w Ekstraklasie w Koronie Kielce. Wydaje się więc, że poniżej pewnego poziomu nie zejdzie, a i sam ma jeszcze cos do udowodnienia. W ogóle Kotwica wydaje się być liderem zimowych transferów. Widać, że włodarze Klubu chcą wykorzystać nadarzającą się szansę walki o 1. ligę. – Miałem kilka bardzo dobrych propozycji, ale prezes Adam Dzik był najbardziej zdecydowany i konkretny. Nie sposób było mu odmówić – mówił dla Onetu były gracz Pogoni. – Wracam po 12 latach do mojego rodzinnego Kołobrzegu, świetnych kibiców a przede wszystkim klubu, który w ostatnim czasie sportowo i organizacyjnie zrobił duży postęp i dziś bardzo dobrze to wygląda. Względy czysto uczuciowe też miały znaczenie, chciałem wrócić do domu – podsumowuje swoją decyzję napastnik.


Szymon Pawłowski (Lech II Poznań z Zagłębia Sosnowiec)

Patrząc na piłkarskie CV Pawłowskiego można powiedzieć, że będzie to jeden z bardziej utytułowanych drugoligowców. Blisko 300 gier w Ekstraklasie, 52 zdobyte w niej bramki, dwa Mistrzostwa Polski i dwa Superpuchary. Można mieć wrażenie, że w pewnym momencie jego świetnie zapowiadająca się kariera nieco wyhamowała, ale i tak były gracz Zagłębia nie ma się czego wstydzić. Podczas 5 ostatnich lat spędzonych w Sosnowcu Pawłowski nigdy nie zszedł poniżej pewnego poziomu, a kibice pożegnali go z głębokim żalem. Młodym zawodnikom Lecha ma pomagać w wejściu do piłki seniorskiej i wydaje się, że jest do tego kandydatem wręcz idealnym. Do tego nadal potrafi regulować tempo gry oraz dograć dokładne podanie. Niektórzy kibice przebąkuja nawet o powrocie do pierwszego składu Kolejorza. Podążamy dobrze znaną nam drogą, która zakłada otoczenie młodych zawodników naszej akademii graczami dysponującymi większym ograniem. Ci wchodzący do seniorskiej piłki wychowankowie często mogą się od nich wiele nauczyć i nie mowa tu tylko o kwestiach boiskowych, ale także samego podejścia do futbolu czy zachowania w trudnych momentach – powiedział Zbigniew Zakrzewski dla oficjalnej strony Lecha.

Fot. Obserwator Sportowy

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *